Ciszę przerwało stuknięcie. Szatyn o szerokich barkach przełożył telefon do prawej dłoni, by lewą przetrzeć oczy, a następnie sięgnąć nią po długopis i kartkę. Komisarz Robert Krysiński był już wykończony sprawą, którą prowadził od osiemnastu dni. Zaginęły trzy kobiety, jednak on przeczuwał, że to jeszcze nie koniec. Zniknęły bez śladu, a na miejscu nie było ani jednego świadka. Po prostu pewnego dnia wyszły, najczęściej w godzinach popołudniowych, i już nie wróciły. Ostatnią osobą, która widziała trzecią zaginioną, była jej koleżanka, Milena Wolska. Zeznała, że Sandra Olszewka przyszła do niej w odwiedziny. Kobiety zasiedziały się do godziny 22:30 dnia trzydziestego pierwszego maja. Wolska dodała, iż Olszewska była tym faktem bardzo zmartwiona, zwłaszcza gdy przypomniała sobie, o której godzinie jest ostatni autobus miejski do centrum – 22:10. Kobieta szybko ubrała się i wyszła. Do przystanku autobusowego, który znajdował się na ulicy Strażackiej, miała dziesięć minut drogi. Jak ustalił komisarz, powinna być na miejscu o godzinie 22:40-22:45. Kiedy dotarła na miejsce, utwierdziła się w przekonaniu, że do domu musi dojść piechotą. Tutaj trop się urwał.
Każda z zaginionych była blondynką, młodą i ładną. Aleksandra Piotrkowska, Ilona Górska i Sandra Olszewska były do siebie podobne, a nawet mierzyły tyle samo wzrostu. Istniała teoria, iż jeszcze żyją, aczkolwiek Krysiński już dawno ją obalił. Jak twierdził, niemożliwym było, by w odstępach czterech dni znikały podobne do siebie kobiety ot tak. Coś w tym musiało być.
Każda z zaginionych była blondynką, młodą i ładną. Aleksandra Piotrkowska, Ilona Górska i Sandra Olszewska były do siebie podobne, a nawet mierzyły tyle samo wzrostu. Istniała teoria, iż jeszcze żyją, aczkolwiek Krysiński już dawno ją obalił. Jak twierdził, niemożliwym było, by w odstępach czterech dni znikały podobne do siebie kobiety ot tak. Coś w tym musiało być.
On wiedział, co.
– Zapisał pan numer? – Z przemyśleń wyrwał go kobiecy głos.
– Tak – przytaknął. – Na pewno do pani zadzwonię, gdy dowiemy się czegoś nowego, do widzenia – dodał i od razu nacisnął czerwoną słuchawkę. Nie miał ochoty wysłuchiwać kolejnej powtórki szlochania i proszenia, by jej córce nic się nie stało.Krysiński wstał, wkładając telefon komórkowy do przedniej kieszeni. Jeszcze nigdy nie był tak zmęczony, a jedyne o czym marzył była długa kąpiel w gorącej wodzie.
Wzięłaś moją rękę i zaprowadziłaś mnie w najciemniejsze zakamarki mojej duszy. Gdybym tylko wiedział, że to będzie Twój ostatni gwóźdź do trumny, jeszcze jedna noga w grobie. Nie powinienem, prawda?
Piszę to we krwi. Moje ręce już zawsze będą splamione Twoją krwią. Razem możemy podnieść te fale zła.
Na samobójczej kartce,
Tylko dla Twoich oczu.
dzień dobry, a dzień dobry. powracam znów z nową wersją opowiadania. zmienione zostały treści zakładek w menu, więc zapraszam do zapoznania się z nimi. Agnieszko, tekst nie będzie wyjustowany, bo akapity skaczą. :c
jeżeli zobaczycie jakieś błędy, śmiało mi je wytknąć.
jeżeli zobaczycie jakieś błędy, śmiało mi je wytknąć.
8 komentarzy:
Specjalnie dla Ciebie zainstalowałam gógle chrom. Speszyl for ju!
Hehehe, Robercik. Hehehe. Tyle w tym temacie.
Osiemnaście dni już trwa sprawa i on nie znalazł ani jednej kobiety - też bym obaliła teorię, że jeszcze żyją. No co jak? : / Nie dziwie się też rodzinom zaginionych, że chciałyby, by wróciły całe, zdrowe i w ogóle - żywe. No ale skoro to martwe przedstawienie - to wątpię : p.
Ogólnie mi się podoba. Wiesz zresztą, że ja lubię wszystko, co napiszesz : ). Mam tylko jedną uwagę - wyjustuj tekst : ***
Całusek w nosek :*
Speszyl for mi? Oh gosz, ajm fejmys. Ty się ciesz, bo twoja ulubiona popierdułka Robercika wkroczy do akcji. cx
Całusek w czółko. :*
PUSH ME HARDER, ROBERT.
Co do tego, czy jeszcze żyją, czy jednak nie... Równie dobrze, mogli je porwać do handlu ludźmi. A co za tym idzie? Nie mają szans znaleźć ich po 24h. :3 Ale my znamy prawdę, my znamy...
PUSH ME HARDER, ROBERT.
Czekam na moją ulubionego bohatera, tak. </3
Całusek w policzek. :*
Nie wierzę, że znowu piszesz, wiesz? Ja w ogóle w nic nie wierzę. Wszystko jest jak dwa lata temu. Piszemy opowiadania. Shit. Nigdy nie pomyślałabym, że do tego dojdzie... Ty piszesz Martwe, a ja Pogromce. WHAT THE FUCK. No i nic się nie zmieniło od dwóch lat. Nadal piszesz jak psychol z talentem XD No i jeszcze nie zmądrzałaś, nadal jesteś zjebana medycznie. Tak, medycznie. Nie wiem skąd to wzięłam, ale fajnie brzmi :') No i już ci mówiłam, że to zdanie: ''Wzięłaś moją rękę i zaprowadziłaś mnie w najciemniejsze zakamarki mojej duszy.'' - kocham. Chciałam brzmieć mądrze oraz inteligentnie w tym komentarzu, ale mi nie wyszło, wybacz, Nobody is pervert XDDDD
Niezłe, zastanawia mnie tylko jakim cudem w zeznaniach kobiety znalazła się informacja o tym, że jej koleżanka "utwierdziła się w przekonaniu i poszła na pieszo". Skąd kobieta mogła o tym wiedzieć, skoro jej tam nie było?
A tak poza tym, to żałuję, że weszłam na Twojego aska. Chwilę się zastanawiałam czy bloga i odpowiedzi w ask pisze naprawdę ta sama osoba.
Pozdrawiam.
Jeden wpis i koniec opowiadania? Cieniutko, cieniutko :)) - kończcie, czekam na c.d.
"kończcie" - kończcie? piszę, a raczej pisałam to opowiadanie samodzielnie. I nie, nie jeden wpis i koniec opowiadania, po prostu przestałam to pisać i nie wiem czy wrócę.
Prześlij komentarz